Uwaga, książka „Łańcuch życia” nadal jest dostępna za darmo w formie pliku pdf, który zainteresowanym mogę przesłać e-mailem. Proszę wysyłać e-maile z nagłówkiem „KSIĄŻKA” na adres monitorpolski@yahoo.com. Wszystkie osoby, które napiszą do mnie zostaną poinformowane e-mailem o możliwości nabycia zappera i innych urządzeń bezpośrednio od konstruktora. Jeśli nie dostaniesz odpowiedzi w ciągu jednego dnia, prześlij prośbę ponownie z nagłówkiem „Książka nie doszła”, zdarza się bowiem, że moje e-maile są blokowane, albo, że załącznik 12MB nie jest akceptowany przez wasze skrzynki. |
Od autora książki „Łańcuch życia”:
Po opublikowaniu fragmentu mojej książki, w której wspomniałem na temat zappera, oraz moich wieloletnich doświadczeniach z nim związanych, powstała gorąca dyskusja na temat tego czy on leczy czy nie. I jak zawsze w takim przypadku powstały dwa przeciwstawne obozy które zaczęły się zwalczać. Więc, mając trochę wiedzy na temat zapperów zacząłem się zastanawiać o co tak naprawdę w tym wypadku chodzi. Skoro osobiście miałem okazję wielokrotnie zobaczyć efekty jego działania, to dlaczego inni twierdzą ze nie leczy i jest bezwartościowy?
Zastanawiający jest też fakt że Oficjalna Medycyna nie jest nim zainteresowana, pomimo że dr Huldy Clarck która była znanym biologiem, wraz z kilkoma z nią wspópracującymi instytutami twierdzą, że on leczy wiele chorób, na co wskazują też moje własne doświadczenia. Obecnie już większość ludzi na świecie wie że Przemysł Farmaceutyczny jest najbardziej dochodowym i samonapędzającym się biznesem i nie jest zainteresowany żeby tworzyć narzędzia i leki które by podcięły jego potęgę finansową, tym bardziej że właścicielami tego przemysłu są osoby prywatne. FDA (Agencja dopuszczająca leki do sprzedaży w USA) jest własnością ok 350 osób i one decydują które leki mają być dopuszczone, a które nie.
Cała ta dyskusja traci sens w momencie gdy z niej usuniemy słowo LECZY. Jak na ironię zapper niczego nie leczy, wprost przeciwnie zabija, ale efektem tego jest natychmiastowe zatrzymanie i zablokowanie choroby poprzez zniszczenie przez niego wszelkich chorobotwórczych drobnoustrojów. Jak sami widzicie prąd niczego nie leczy, gdyż nie wytwarza np. witamin, nie regeneruje żadnych tkanek, nie dostarcza do organizmu minerałów itp. Zadaniem zappera jest jedynie zniszczenie czynników chorobotwórczych. LECZENIEM zajmuje się nasz własny organizm i nasz system immunologiczny który do tego jest dostosowany. Jeżeli dzięki zapperowi uwolnimy organizm z wszelkich chorobotwórczych czynników i zablokujemy ich systematyczne namnażanie, to organizm który nie jest nadmiernie przeciążony szybko się zregeneruje. Dostarczając odpowiednie /potrzebne w danym momencie/ witaminy czy minerały organizm szybko się zregeneruje i usunie wszystkie chorobotwórcze czynniki, odzyskując naturalną równowagę.
Chyba to co napisałem jest logiczne dla każdego człowieka, że cały ten mechanizm działa w ten a nie inny sposób, a dyskusje na temat LECZY czy NIE leczy, tracą jakikolwiek sens. Dużo mądrzejsza byłaby dyskusja na temat jakich czynników, witamin czy minerałów trzeba użyć, żeby szybko wyleczyć chorobę i na zawsze się jej pozbyć…
===================================
Zapomniane urządzenia – Zapper (fragmenty rozdziału)
Interesując się ciekawostkami z pogranicza nauki od kilku lat najbardziej fascynują mnie urządzenia, które same się napędzają energią punktu zerowego wykorzysłując nieznane nam źródło, czyli energię, którą Wilhelm Reich nazwał orgonem. Znając większość jego odkryć nie trudno mi było dotrzeć i zbudować urządzenia, jakie stworzył w swoim życiu. Prof. Reich żyjąc w latach 40 i 50-tych ubiegłego stulecia nie mógł wymyślić nic, co byśmy nic mogli współcześnie odtworzyć czy wykonać. Niemal wszystkie wspaniałe wynalazki, które były ukryte lub zniszczone przez korporacje są bardzo proste w przeciwieństwie do sposobu naszego myślenia, gdyż natura niczego nie komplikuje. My to robimy!
I żeby nie ta prostota jego urządzenia może żyłby dużo dłużej. Właśnie ta prostota zagroziła rekinom tego świata. Czym były urządzenia Reicha, były akumulatorami energii życiowej zwanej bioenergią lub orgonem. Myślę, że wszyscy powinni być właścicielami tego, co do nich odwiecznie należy, czyli mieć możliwość poznać i gromadzić energię, dzięki której żyją a która jest motorem napędowym świata. (…)
Trzy lata temu, kiedy zetknąłem się pierwszy raz z metodą doktor Huldy Clark i zbudowałem wraz ze znajomymi pierwszy aparat „Zapper”, nie uszczęśliwił mnie zbytnio ze względu na swój wygląd, nieestetyczny a także niepraktyczny sposób posługiwania się nim. To, że z natury lubię zawsze coś poprawiać i wyszukiwać słabych stron we wszystkim, co robię dążąc do perfekcji, a do tego zawsze lubię być w ruchu, „paczka papierosów” zwisająca między elektrodami nie dawała mi spokoju.
Postanowiłem cos z tym zrobić. Mając na myśli, że aparat zabija drobnoustroje podsunęło mi to myśl, że może unieszkodliwiać także i większe „pasożyty”, ale już na dwóch nogach. I tak powstał pomysł zrobienia aparatu wielofunkcyjnego, którego nazwałem „nunczako”.
Z „miłości” do przemysłu farmaceutycznego celem moim stało się wytworzenie go w cenie nie przekraczającej dwóch opakowań tabletek na grypę. I cel ten osiągnąłem. „Nunczako” jest praktycznym „Zapperem” zbudowanym z dwóch elektrod miedzianych zasklepionych korkami polimerowymi i połączonych dość silnym przewodem. Cała elektronika i zasilanie baterią znajduje się w środku jednej z elektrod a jednym elementem lekko wystającym jest wyłącznik suwakowy. Można się nim posługiwać niemal wszędzie w przeciwieństwie do innych „Zapperów”, w domu, w pracy czy w ogrodzie, gdyż jego gabaryty są niewielkie a 50-do centymetrowy kabel nie przeszkadza używając go w pracy o ile ma się wolne ręce, na działce, na spacerze, podczas biegania itp. Nie jest to żartem, jeśli twierdzę, że może być używany do samoobrony jako „nunczako” polecam szczególnie dla pań, które lubią samotne spacery po parku.
Aby utrzymać tak niską cenę elektrody są miedziane i trzeba je przed użyciem owijać chusteczkami higienicznymi i namoczyć wodą w celu lepszego przepływu prądu przez organizm lub nałożyć mokre bawełniane pokrowce, ale dla osób zainteresowanych mogą być montowane elektrody posrebrzane lub pozłacane. Lecz to podnosi koszty wykonania.
Po dwuletnich próbach z „Zapperem”, „nunczako” i przestudiowaniu sporej ilości informacji na temat wieki urządzeń wykorzystywanych od wieków przez ludzi oraz zjawisk występujących na Ziemi doszedłem do wniosku, że „nunczako” nie spełnia moich wymogów i jest tylko zwykłym aparatem elektronicznym a jest to dla mnie za mało. Postanowiłem zbudować następnego „Zappera” o dużo większych możliwościach leczniczych z wykorzystaniem zjawisk, które miały zwiększyć jego skuteczność leczenia.
Nowy „Zapper” też ma budowę typu „nunczako” i nazywam go „exlusive”. Posiada przełącznik wielopozycyjny, automatyczne wyłączanie i odliczanie. Pierwsze trzy pozycje służą do „zappowania”, czwarta działa w zakresie 3,915Hz. I ma za zadanie niszczenie komórek rakowych. Dwie pozostałe czynności ukryte w samej konstrukcji służą do stymulacji i gromadzenia bioenergii, których na razie nie będę ujawniał a które mają duży wpływ na przebieg bioenergii w organizmie człowieka. Przewód łączący jest odkręcany z jednej strony a cały komplet posiada trzy elektrody. W zestawie znajduje się pokrowiec w kształcie piramidy z zamocowanym kompasem do jej ukierunkowania. Dwie elektrody bez urządzeń elektronicznych należy ładować w piramidzie. Jeżeli zajdzie potrzeba korzystania z niego poza domem można elektrody ładować w otworze w ziemnym wygrzebanym patykiem (tylko w dobrej próchnicznej ziemi lub torfowisku o dużej zawartości bionów).
Z tyłu jednej z elektrod znajduje się uziemienie do odprowadzenia DOR-u. Przed użyciem należy na 2-3 sekund uziemić elektrodę dotykając uziemieniem do instalacji np. wodnej lub gazowej. W warunkach terenowych należy dotknąć nią uziemionej np. ławki, słupa metalowego lub po prostu ziemi. Czas ładowania w normalnych warunkach to ok. 0,5 godz.
Wszystkie aparaty, jakie spotkałem maja, tą samą wspólną wadę (w Internecie znalazłem 7 rodzajów) są urządzeniami tylko elektronicznymi a do tego wszystkie są stacjonarne i można z nich korzystać tylko na siedząco przy stole. Ale czy każdy musi siedzieć żeby się leczyć? Ruch poprawia zdrowie a ze skrzynką wielkości woltomierza trudno się przemieszczać, tym bardziej, gdy są podłączone wtyczkami bananowymi lub żabkami. Jedynym „Zapperem”, jakiego elektrody spełniają dopuszczalne przeze mnie warunki gdyż są kuliste jest „Zapper” Lilianny Elmborg, ale jest także przyrządem stacjonarnym i można się nim posługiwać tylko w domu. Pomimo ładnego wyglądu i wykorzystania szlachetnych metali pokrywających elektrody jest trudny do kupienia ze względu na dość wysoką cenę, przez co staje się przyrządem dla ludzi o majętnych kieszeniach. Osobiście uważam, że cena jest nieproporcjonalna do kosztów jego wytwarzania. Kupując go w Niemczech dla znajomych zapłaciłem 184 €, a w Polsce jest dwa razy droższy.
Wszystkim tym, którzy robią „Zappery” we własnym zakresie podaję długości, na jakie powinny być ucięte elektrody oraz proszę o zaślepienie ich korkami poliamidowymi lub deklami miedzianymi niezmieniającymi długości elektrod.
Dla rurek:
średnica 15-81,1mm
średnica 18-97,3mm
średnica 20-108mm
średnica 22-118,95mm
średnica 24-129,8mm
średnica 26-140,6mm
średnica 28-151,0mm
średnica 30-162,2mm
Ucinając rurki elektrod na podane przeze mnie długości zachowacie państwo tak zwane „złote proporcje” gdyż każdy przedmiot czy symbol wytwarza niewidzialne dla nas subtelne energie wpływającą na naszą biowitalność. Są jeszcze inne urządzenia wspomagające naszą witalność, które polecam ze względu na swoją siłę oddziaływania i prostotę w stosowaniu. (…)
Niektóre przedmioty galanteryjne takie jak „Krzyż Atlantów”, „Pierścień Atlantów”„,Krzyz MW, „Laska Eskulapa” czy niektóre znaki i symbole umieszczane w naszym otoczeniu są dość silnymi energetyzerami oddziaływującymi na nasz organizm. Kto i kiedy je wymyślił trudno odpowiedzieć ale warto zajrzeć do książki Michaela A. Cremo „Zakazana archeologia” może znajdziemy tam odpowiedz na te pytania (…)