Kilka następnych wpisów poświęcę inwazji Obcych, tzw. Archantów, która rozpoczęła się rojem meteorytów ok. 80,000 lat temu i trwa do dzisiaj. Już na wstępie należy zaznaczyć, że ta inwazja się kończy i że całe zło, z którym mamy obecnie do czynienia, łącznie w wprowadzaniem NWO, jest rozpaczliwą próbą utrzymania kontroli nad nami. To o czym będę tu pisał nie jest żadnym science-fiction, to jest rzeczywistość w jakiej się znaleźliśmy. Szczegóły tego „matrixa” ujawnia niemiecki badacz Harald Kautz Vella, którego będziemy mogli już niedługo zobaczyć w Polsce. Potwierdzeniem odkryć Velli, który zresztą sam kontynuuje pracę innych badaczy, są prace innych, a także relacje wizjonerów i psychologów. Poniżej mały wstęp do tego o czym będzie mowa. Autorem tych relacji jest psycholog – terapeuta i psychotronik, Krzysztof Tarasiewicz (https://tarasiewicz.wordpress.com). Relacje dotyczą zaawansowanych przypadków infekcji demonicznych, które są de facto zaawansowanym stadium rozwoju Obcych wewnątrz ludzi. Należy tu nadmienić, że niemal 100% populacji ludzkiej jest już zainfekowane. U niektórych przejawia się to tzw. chorobą Morgellonów, u innych – jak poniżej. Należy sobie uświadomić, że w znacznie gorszym stanie infekcji może być znaczna część polityków, duchownych, dziennikarzy, lekarzy, sędziów, prokuratorów…
Co nie znaczy, że przegraliśmy. To, że już o tym wiemy jest naszą wygraną, bowiem ich matryca, czarne goo, została niedawno unicestwiona.
Klient 1:
Młody człowiek z problemem nie odwzajemnionej miłości, odizolowany, mieszkający z dala od miast w poczuciu osamotnienia. Za 5 wizytą postanowiłem zastosować kilka technik terapii kwantowych. Trzecim ze sposobów była moja własna autorska metoda – nie mam jeszcze na nią nazwy. W pewnym momencie klient jak stał, tak nagle napiął i naprężył nogi, to samo stało się z jego rękami (miał zamknięte oczy), zaczął mocno i szybko oddychać, a ja zacząłem mieć poczucie że terapia zamienia się w egzorcyzm. Natychmiast intuicyjnie uruchomiłem swoje ochronne procesy włącznie ze swoją „Obecnością” i informacją w swojej przestrzeni, która w razie czego, skonfrontuje się z „obecnością”… obcego ? Pierwszy raz w życiu na własne oczy widziałem, jak człowiek spocił się w przeciągu niecałej minuty na moich oczach. Z czoła po skroniach i po nosie spływał jego pot, a na koszuli na wysokości torsu pojawiła się mokra plama. Trwało to ok 2,3 minuty. Wiedziałem, że coś się stało. Gdy było już po wszystkim, klient usiadł i po chwili dojścia do siebie, spytałem o odczucia. Opowiedział, że w pewnym momencie miał wrażenie, że nie wie co się z nim dzieje i gdzie jest. Wszystko co pamięta, to że nagle nogi zrobiły się jak z betonu, a chwilę potem coś złego się w nim działo. Odczuł to, jakby był on i coś złego z nim (w nim?). Czuł jakby „oboje” byli rozdrażnieni swoją wzajemną obecnością i przypominało to szamotanie się o miejsce (wolne miejsce). Wtem nagle coś ustąpiło i poczuł więcej swobody i lekkości. Więc teraz się pytam, co to do cholery było ! Archont ?! Wyhodowany obcy wg. teorii Haralda Kautza-Vella ?
Klient 2:
Młody chłopak z nerwicą natręctw, jednak zdiagnozowałem „obecność”. W moich pojęciach jest „obecność” i „Obecność”. Obecność przez duże „O” jest jednym z elementów mojej ochrony. Obecność z małej litery „o” jest ingerencją.
Klient w pozycji siedzącej i w odprężonym stanie. Zastosowałem „odczyt pola” i wpierw zobaczyłem jego twarz jako 5 lat starszego. Czaszka różniąca się lekko od naszych. Łuki brwiowe przechodziły w nos i krzyżując się, przechodziły w łuki kości brody. Znamię na czole z informacją o wojowniczości. Ale to był także człowiek, jedynie wygląd sprawiał wrażenie obcego. Wtem zobaczyłem żółty zarys głowy, który wychodzi/wysuwa się z jego głowy do połowy twarzy. Jakby chciał o sobie dać znać że jest. Po czym wsunął się wolno w ciało klienta. Po chwili to się powtórzyło. Nawiązywałem kontakt ale bezskutecznie. Już byłem chroniony więc spokojnie poinformowałem „obecność” o moim ultimatum. Czyli „odliczam od 3 do 1” i ma czas albo nie zareagować i go neutralizuję – po czym zobrazowałem „obecności” co to wg. mnie oznacza, albo wybierze dogodną dla siebie czasoprzestrzeń i tam go odeślę. Odliczyłem do 2 i gdy zamierzałem na 1 uaktywnić proces „neutralizacji”, uderzyła we mnie informacja „43!”. I dostrzegłem jak się wysuwa lewym bokiem ciała klienta. Na tle żółtej ściany widziałem „obecność” wyraźnie do połowy sylwetki. Bez prób komunikowania się z „obecnością” i z odczuciem z jej strony łagodności i pokory”, umieściłem ją w wybranej przez nią czasoprzestrzeni, po czym zamknąłem przejście aby nie powróciła.
Klient 3:
Uwalniałem klienta od czegoś, co towarzyszyło mu od czasu sesji uzdrawiającej z elementem przywoływania „Istot” pozaziemskich, a co stanowczo pogorszyło jego stan. Nie wiemy co się stało, ale podczas sesji klient zaczął się zachowywać jak pod wpływem M.Control. – rozdrażnienie, rozpraszanie myśli, uwagi, trudności z płynnym mówieniem, wzmożona obserwacja pomieszczenia – lęk. Nagle ja poczułem 2,3 ataki krótkimi bólami głowy. Założyłem, że jest to także atak na mnie. I wtedy przywołałem swoją „Obecność”. Natychmiast wszystko ustąpiło. Nie było by w tym nic szczególnego, ale oboje – ja i klient – tej samej nocy byliśmy zaatakowani chyba na „pożegnanie”. On wizją w której z jego serca wyskoczyły dwa rozwścieczone węże (wyszły nie powracając już), ja natomiast byłem zaatakowany czarnym cieniem, który wybudził mnie z ogromnym krzykiem ok 2:30 w nocy. Od tego czasu jest spokój. Jakby coś chciało dać nam po pysku na koniec, że musiało odejść.
Więc to może rzeczywiście jest tak, jak Harald Kautz-Vella mówi o hodowaniu obcych wewnątrz nas. Mam tu na myśli to, że może gdy spotykam się z czymś takim podczas sesji z moimi klientami, to mam do czynienia z wyhodowanymi wewnątrz nich obcymi !? Na to by wyglądało.